Koenzym Q10 występuje naturalnie w naszym ciele, gdzie pełni rolę przeciwutleniacza, chroniąc komórki przed przedwczesnym starzeniem się i toksynami. Z wiekiem produkcja naturalnego koenzymu Q10 maleje (już po ukończeniu 20 roku życia), bardzo ważne staje się więc regularne dostarczanie go w celu podtrzymania naturalnej jędrności Szukasz pomysłu na obiad? Chcesz przygotować zupę, która zaskoczy smakiem Twoich najbliższych? Koniecznie wypróbuj nowy przepis DG na krem brokułowy, który d Tort z kwiatami to produkt, który sprawdzi się nie tylko jako prezent dla niej na każdą okazję. Jeżeli jako krem do tortu wybierzesz krem Russel, a później o Ten tani krem z Lidla to hit. Kosztuje mniej niż 7 zł, a działa cuda Kosmetyki najczęściej kupuję stacjonarnie w Rossmannie albo zamawiam przez internet tam, gdzie akurat jest promocja. Cebula ma się zeszklić, ale nie zbrązowieć. Cebule dodajemy do bulionu i gotujemy ok. 5 minut. Krok 3: Zupę zestawiamy z ognia, lekko studzimy i dodajemy pokrojony na kawałki topiony ser (może być smakowy np. ziołowy lub z szynką). Krok 4: Całość dokładnie miksujemy blenderem na gładki krem i doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Krem do ciała z Biedronki Przez pomyłkę kupiłam w Biedronce czekoladowy krem do twarzy i ciała z serii Body Spa . Za 6 złotych! Okazało się, że kupiłam jeden z najgenialniejszych kosmetyków, jakiego dotąd używałam. Kto by pomyślał, że w Biedronce. Wt, 05-01-2010 Forum: Codzienne zakupy - Krem do ciała z Biedronki KROK 1: PRZESMAŻAMY WARZYWA. Szparagi obieramy i kroimy na kawałki. Białą część pora kroimy w talarki. Ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę. W garnku rozgrzewamy oliwę i masło. Do garnka wrzucamy warzywa i podsmażamy. r2g4zl. Krem oczywiście kupiony w Lidlu, ze zbiorów marki własnej. Używam już innego ich kremu do twarzy (z serii Food for skin z olejem makadamia), więc postanowiłam spróbować też ten, ponieważ ma filtr (tylko spf 15, no ale skusiło mnie to). Cena 7,99 zł, więc można spróbować, chociaż Lidl tak rozpieścił mnie promocjami na swoje kosmetyki, że to już dla mnie dużo. Przyznam nawet, że czekałam na promocję i tego produktu, ale nie doczekałam się, kupiłam wcześniej. Dostajemy go w tekturowym opakowaniu, które kryje szklany elegancki słoiczek o pojemności 50 ml. Wygląda, jak droższy produkt. Ciągle mialam wyobrażenie, a nawet byłam przekonana, że to krem z woskiem pszczelim. Chyba nawet wiem, co było przyczyną - kolorystyka i że podobny, przeciwzmarszczkowy krem z filtrem od marki Cien, ale do rąk, ma podobne opakowanie i że na pudełeczku jest motyw plastrów miodu. Niestety, po wosku pszczelim w składzie ani śladu. Trudno. Ogólnie skład mnie przeraża, jest strasznie długi, jeszcze go dogłębnie nie analizowałam, ale zawiera phenoxyethanol (i to przed wieloma innymi składnikami), alcohol denat i disodium EDTA, a także w połowie składu kompozycję zapachową. Ma też trochę pozytywnie działających składników. Kolor jaki jakby jasno karmelowy-miodowy, produkt może nie jest rzadki, ale konsystencję ma taką jakby lekko lejącą się, zupełnie inną, niż wyżej wspomniany krem z serii Food for skin. Zapach bardzo mi przypadł do gustu i możecie się ze mnie śmiać, ale przywodzi mi na myśl Kinder mleczną kanapkę xD (to nie jest lokowanie produktu, to moje głupie skojarzenia). Taki słodki, jakby z nutą miodu. Przyjemnie nakłada mi się go na cerę, jednak zostawia troszkę tłustą warstwę. Przynajmniej na początku, potem nie zwracałam uwagi, zapominałam. Niestety dzisiaj zaraz po użyciu próbowałam nałożyć podkład (antybakteryjny z miss sporty) i kompletnie mi się zwarzył, powstały ohydne plamy i podkład zaczął się rolować, przez co musiałam wszystko zmyć. Po drugim lidlowym kremie nie mam takich rewelacji. Nie wiem czy to wina podkładu - może ten akurat nie współgra z kremem? Ogólnie jest taki sobie - czy może za szybko go nałożyłam, bo śpieszyłam się i nie dałam czasu kremowi na wchłonięcie się. Nie wypowiem się o długotrwałym działaniu, zmarszczek jeszcze nie mam (a i nie wierzę w moc takich kremów), używam go krótko, a i tak robię to naprzemiennie z innym kremem, więc ciężko coś powiedzieć o efektach, chyba, że zaczęłoby się dziać coś niespotykanego, ale na razie to nie występuje. Buzia jaka była, taka jest. Edit: dzisiaj posmarowałam nim twarz i dałam mu wchłonąć, ponieważ dopiero z pół godziny później sięgnęłam po podkład, ale inny niż wcześniej - z BeBeauty - w celu przetestowania. Nic złego się nie stało, nie wiem więc, czy to wina podkładu, czy nakładania go bezpośrednio na krem. Niestety ten podkład i tak nie jest dla mnie, bo za ciemny, a jeśli to wina czasu - też nadal słabo, bo na co dzień nie mam czasu czekać aż krem się wchłonie, tylko prawie od razu nakładam podkład na krem. Hej. Zapraszam na kolejną ciekawą relację odnośnie kremów przeciwzmarszczkowych. Ostatnio w hiszpańskiej telewizji głośno było na temat kremu ze sklepu Lidl, który kosztuje tylko 2,99 euro, a działa lepiej niż nie jeden drogi kosmetyk. O jakim kremie mowa? Poznajcie : CIEN Crema de Dia Q10 ( krem na dzień z Q10 który pobił produkty topowych, drogich marek. Jest on kolejnym dowodem na to że tanie nie znaczy gorsze . Wdług Hiszpanskiej Organizacji Konsumentów i Użytkowników *OCU*, przebadała czternaście różnych kremów przeciwzmarszczkowych z rożnych półek cenowych na grupie ok 995 kobiet. Między innymi testowane były kremy takie jak: *Cien Crema de Dia Q10 cena euro *Nivea Q10 plus przeciwzmarszczkowy cena od - 13,75 euro *Garnier Ultra Lift przeciwzmarszczkowy cena od - euro *Deliplus ( produkt sklepu Mercadona ) Luxe Caviar Reaffirmant cena 8euro *Loreal Revitalift przeciwzmarszczkowy cena od - euro *Pond's Regener-Activ cena od - euro *Olay Anti Edad efekt liftingu cena od - euro *Diadermine Lift + Hidratante cena od - euro *Vichy Liftactive cena od - euro *Eucerin Hyaluron Anti Edad cena od - euro *Roc retin-ox xorrexion cena od - euro *Clinique Youth Surge Age Decelerating Moisturizer cena od - euro *Clarins Multi-regenerante Jour cena od - 80 .45 euro *Lancome RenergieMultiLift SPGF15 cena od - 112,60 euro Bezsprzecznym zwycięzcą uzyskując 64 punkty na 100 możliwych.! Kolejnym kremem który zajął drugie miejsce na liście po kremie Cien, jest krem"Eucerin Hyaluron Filler" którego cena wynosi ok euro! Kremy z najwyższej półki cenowej miały za mało aktywnych składników i przez to okazały się mniej skuteczne. "Jesteśmy zaskoczeni, ale nie aż tak bardzo. Wygrana naszego kremu potwierdza wiadmość, którą chcemy przekazać - jakość nie musi być droga. Jeśli produkt jest kiepski, to klient po prostu nie kupi go ponownie" Powiedział przedstawiciel hiszpańskiego Lidla mediom. Pozdrawiam serdecznie Kendzi Czy ktoś z Was spotkał się z kremem firmy Cien? lub innymi kosmetykami tej firmy ? Dokładniejsza recenzja kremu za jakiś czas, bo jest w trakcie użytku :) pisałam o płynach miceralnych z różnych półek cenowych, zapraszm do przeczytania recenzji Hiszpańska organizacja konsumencka OCU przetestowała 16 popularnych kremów nawilżających. W tym celu zorganizowała serię rygorystycznych tzw. ślepych testów konsumenckich. Wszystkie kremy przez cztery tygodnie były testowane przez ochotniczki, które nie wiedziały, jakiego produktu używają. W ocenie uwzględniono punkty za skład produktów. Odejmowano je za substancje choć dozwolone przepisami, to nie rekomendowane, czyli parabeny czy niektóre konserwanty. Przebadano produkty w różnych cenach, od najtańszych marek dyskontowych, po najdroższe luksusowe kremy. Zwycięzcą zestawienia okazał się produkt... najtańszy, czyli liliowy Cien Aqua sprzedawany w Lidlu za 2,99 euro. Ochotniczki najgorzej oceniły produkt najdroższy, a więc kosztujący 225 euro żelowy krem nawilżający marki La Mer. Na drugim miejscu w rankingu konsumentek znalazł się krem Vichy Aqualia Thermal kosztujący 17 euro, a na trzecim Garnier Skins Natural za 4,99 euro. Podobny sukces osiągnął dwa lata temu tani krem przeciwzmarszczkowy z Lidla. Kosztujący 3 euro Q10 sprzedawany pod marką Cien wygrał w rankingu konsumenckim przeprowadzonym w Hiszpanii na 955 wolontariuszkach. Przy okazji okazało się, że wiele drogich kremów zawiera zbyt mało składników aktywnych, takich jak retinol, kolagen i koenzym Q10. Nie tylko tanie marki Bazujące na niskich cenach dyskonty co rusz zaskakują produktami, które podbijają rynek. W ubiegłym roku Lidl wprowadził do sprzedaży oryginalne buty marki Crocs, które stały się sprzedażowym hitem. Przed dyskontami ustawiały się kolejki chętnych na to obuwie, a klienci w sklepach wyrywali sobie buty z rąk. W maju tego roku crocsy pojawiły się w obu dyskontach – Biedronce i Lidlu. Ceny były kilkukrotnie niższe niż w „normalnej" sprzedaży (50-70 zł). Biedronka i Lidl wprowadzają co jakiś czas do oferty także produkty dla bardziej wymagających klientów. Dyskonty Biedronki oferowały już jeansy Levis oraz pościel duetu Paprocki & Brzozowski. Teraz hitem może się okazać kolekcja tekstyliów łazienkowych Macieja Zienia. Ręczniki czy szlafrok bawełniany zaprojektowane przez Zienia będzie można kupić w dyskontach od 13 października. Ostatnio testowałam kosmetyki do pielęgnacji z Biedronki, o czym przeczytasz tutaj. Postanowiłam więc sprawdzić, co znajdę w drugim najpopularniejszym dyskoncie w Polsce – w Lidlu. Wszystko w ramach cyklu #RedaktorkaDoświadczalna. Tutaj już wybór nie był tak prosty. Zadanie znalezienia kosmetyków o dobrym składzie nie należało do najłatwiejszych. Po 30 minutach szukania w moim koszyku znalazło się 5 produktów. Zaczęłam używać ich w swojej codziennej pielęgnacji. Poniżej dowiesz się, jak się sprawdziły. Wybrałam 5 kosmetyków Starałam się znaleźć kosmetyki uniwersalne Znalazłam jeden hit Więcej podobnych treści znajdziesz na Mam skórę trądzikową, tłustą i bardzo wrażliwą. Jak poprzednio, kupiłam różne rodzaje kosmetyków, aby zapewnić różne etapy pielęgnacji. L’OREAL Mleczko Rare flowers Redaktorka doświadczalna LIDL / Ofeminin Foto: Ofeminin Mleczko do demakijażu i oczyszczania od L’oreal znam już od dawna. Kilka lat temu używałam tego kosmetyku do codziennego demakijażu. Miałam dobre skojarzenie, więc postanowiłam kupić ponownie. Od tygodnia wykonuję nim demakijaż. Najpierw masuję twarz dłońmi z mleczkiem, bez dodatku wody. Kosmetyk całkiem dobrze zmywa podkład i krem z filtrem. Następnie nakładam odrobinę na wacik, przyciskam delikatnie do oczu, a po kilkunastu sekundach ściągam rozpuszczony tusz. Producent sugeruje delikatne przemywanie twarzy wacikiem zwilżonym mleczkiem rano i wieczorem. Moim zdaniem kosmetyk powinno się zmyć z powierzchni skóry. Ja, po użyciu mleczka, oczyszczam twarz żelem myjącym, ponieważ ma ono w sobie wysoką zawartość Paraffinum liquidum. Jest to składnik okluzyjny, który u tłustych cer często przyczynia się do zapychania. Oprócz tego zawiera substancję myjącą, która w dłuższym kontakcie ze skórą może podrażnić lub przesuszyć. Zdecydowanym plusem jest to, że ma niewielką zawartość składników myjących, a na pierwszych miejscach składu widnieją składniki nawilżające. Mleczko sprawdzi się u osób z cerą suchą. Dla skóry tłustej i skłonnej do zaskórników jest zdecydowanie za ciężki. Raczej nie poradzi sobie ze zmyciem mocnego makijażu, natomiast jeżeli malujesz się delikatnie to użycie go powinno wystarczyć do zmycia delikatnego makijażu. Cena: 16,99 zł Cien Food For Skin żel micelarny do mycia twarzy Redaktorka doświadczalna LIDL / Ofeminin Foto: Ofeminin Wśród niedrogich żeli dostępnych w marketach mało jest tych delikatnych. W żelu Cien Food For Skin składnikiem myjącym jest bardzo łagodny dla skóry surfaktant, co dla mnie jest ogromnym plusem. Używam go po mleczku od L’oreal. Zwilżam twarz wodą, a następnie nakładam odrobinę żelu na rękę i myję twarz przez ok. 15s. Żel dobrze zmywa resztki makijażu i zanieczyszczeń, nie wysusza skóry i nie pozostawia uczucia ściągnięcia. Ma przyjemny, świeży zapach. Sprawdzi się w pielęgnacji każdego typu cery. Cena: 5,99 zł Himalaya Herbals Puryfing Neem Mask Redaktorka doświadczalna LIDL / Ofeminin Foto: Ofeminin Jako posiadaczka cery tłustej jestem fanką maseczek z glinki. Postanowiłam wypróbować tę od Himalaya dostępną w Lidlu. Zachęciła mnie zawartością glinki Kaolin i Bentonitu – składników, które świetnie matują skórę nie podrażniając jej. Ma również ekstrakt z kurkumy, który działa przeciwzapalnie, Propylene Glycol o właściwościach nawilżających i wyciąg z liści Neem, działający przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo. Ta maseczka to mój faworyt pośród kosmetyków z Lidla, które kupiłam. Nie podrażnia skóry, jest wygodna w aplikacji, matuje i oczyszcza skórę. Używam jej na twarz, dekolt i plecy. Sprawdzi się u osób z cerą tłustą i mieszaną, ale też dojrzałą. Maseczka ma delikatne drobinki, dlatego nie polecam stosowania jej, jeżeli ktoś ma problem z zaskórnikami zamkniętymi, czyli pryszczami z białym środkiem. Drobinki mogą przyczynić się do rozsiania bakterii zaostrzających trądzik. Cena: 7,49 zł Cien krem pod oczy przeciwzmarszczkowy Redaktorka doświadczalna LIDL / Ofeminin Foto: Ofeminin Krem zainteresował mnie ze względu na skład, który, w stosunku do bardzo niskiej ceny, jest dobry. Natomiast wspomniane na opakowaniu witamina E i koenzym q10 wymienione są na końcu składu. Oznacza to, że ich ilość w kosmetyku jest bardzo mała. Używam go na noc i na dzień. Krem oparty jest na glicerynie i oleju z awokado, dzięki czemu dobrze nawilża. Skóra po nałożeniu wygląda ładnie, kosmetyk nie lepi się i nie pozostawia efektu świecenia. Krem nie wykazuje działania przeciwzmarszczkowego, nie zmniejsza opuchlizny pod oczami. Za to bardzo dobrze nawilża i jak na tak niską cenę jest naprawdę fajny. Cena: 7,99 zł Cien Food For Skin maska-peeling do twarzy Redaktorka doświadczalna LIDL / Ofeminin Foto: Ofeminin Peeling enzymatyczny to mój ulubiony typ peelingu. Jest najłagodniejszy dla skóry, a mimo to bardzo skutecznie złuszcza martwy naskórek. Jak tylko zobaczyłam, w składzie maseczki z Zabiegu 2 papainę i bromelainę wrzuciłam go do koszyka! Te dwa składniki to enzymy rozpuszczające nadmiar martwego naskórka. Maseczki wykonałam w kolejności. Pierwsza z nich, po nałożeniu, piekła mnie w skórę. Zmyłam ją wcześniej niż sugeruje producent w instrukcji. W opakowaniu było bardzo dużo produktu, więc to co zostało postanowiłam dać mojemu chłopakowi do przetestowania. Jego nie piekła skóra po nałożeniu. Podejrzewam więc, że to kwestia mojej bardzo wrażliwej i skłonnej do podrażnień skóry. Następnie nałożyłam na twarz maskę-peeling enzymatyczny z Zabiegu 2. Czułam leciutkie mrowienie, ale u mnie to normalne podczas stosowania peelingu enzymatycznego. Po zmyciu moja skóra była wygładzona i promienna, a naskórek złuszczony. Chętnie wrócę do peelingu, a maseczkę z Zabiegu 1 będę używać na plecy i dekolt. Cena: 1,50 zł Podsumowanie testu pielęgnacji z Lidla Wśród wybranych przeze mnie kosmetyków był jeden hit- maseczka z Himalaya. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ten produkt. Ma świetny skład i bardzo dobrze działa. Pozostałe kosmetyki pielęgnacyjne są okej. To całkiem dobra, niskobudżetowa opcja. Ale niestety nie znajdują się one wśród moich ulubieńców. Sprawdźcie sami! Czasem można się bardzo miło zaskoczyć kupując jakiś kosmetyk w małym osiedlowym sklepiku lub dyskoncie typu Lidl, Aldi czy Biedronka. Pomyśl ile razy przeszłaś obok takich kosmetyków obojętnie, nie zaszczyciwszy ich nawet spojrzeniem? Dobre kosmetyki naprawdę nie muszą kosztować majątku, żeby zdziałały cuda. Moim niedawnym odkryciem okazały się kosmetyki lidlowskiej marki Cien. A dokładniej kremy z linii Cien Nature. Co dokładnie o nich sądzę zdradzam w dalszej części wpisu. Miłej lektury! Zdecydowałam się na zakup całego zestawu kremów z granatem (Granatapfel) do cery dojrzałej: krem na dzień i na noc oraz krem pod oczy. Nie nastawiałam się na wielkie wow, ale muszę przyznać, że jestem nimi pozytywnie zaskoczona. Seria z granatem ma za zadanie przeciwdziałać przedwczesnemu starzeniu się skóry i chronić naszą skórę przed czynnikami zewnętrznymi, które przyspieszają ten proces. Nawilża skórę i chroni ją przed wysuszeniem. Poprawia także jej elastyczność. Naturalny skład! Na wielkie uznanie zasługuje skład. Kremy z tej serii mają naturalną, bardzo bogatą i przyjemną dla oczu kompozycję składników. Nie bez powodu mają Certyfikat "NaTrue". NaTrue to międzynarodowa organizacja non-profit z główną siedzibą w Brukseli, której certyfikaty są niezależne, co daje im jeszcze większą wiarygodność. Wielu producentów deklaruje naturalność swoich produktów, ale tak naprawdę do naturalności wiele im brakuje. A znak NaTrue to nie tylko potwierdzenie naturalności i organiczności, to także pewność dla klienta, że składniki kosmetyku są ekologiczne także na inne sposoby – są pozyskiwane w odpowiedzialny i zrównoważony sposób, wolne od składników modyfikowanych genetycznie, nie zawierają ropy naftowej oraz jej pochodnych, a także olei silikonowych. I tym samym kremy Cien Natur nie zawierają silikonów, konserwantów ani sztucznych barwników. Brak w nich także składników na bazie oleju mineralnego. Są też testowane dermatologicznie. W składzie kremów przeważają oleje. Jednak kremy na dzień i na noc różnią się minimalnie występowaniem danych olei w składzie, co możecie zobaczyć poniżej. Na zdjęciach znajdziecie pełny skład. Krem na dzień - skład (skrócony): olej z pestek granatu, olej migdałowy, olej jojoba, olej z pestek słonecznika, koenzym Q10, gliceryna. Krem na noc - skład (skrócony): olej z pestek granatu, masło shea, olej z pestek słonecznika, olej z orzechów babassu, olej awokado, olej jojoba, koenzym Q10, gliceryna. W przypadku tych kremów nie odczuwam żadnego dyskomfortu. No może za wyjątkiem tłustej powłoczki, której nie lubię w żadnych kremach nawet droższych marek. To uczucie jednak dość szybko mija - krem szybko się wchłania. Przyczyną tej drobnej niewygodny jest fakt, iż kremy z Cien są gęste, treściwe i lekko tłuste. Za to bardzo wydajne. Wystarczy niewielka ilość produktu, żeby ładnie pokryć całą twarz, szyję i dekolt. Łatwo je zaaplikować i równomiernie rozprowadzić. Krem na noc ma cięższą konsystencję w porównaniu do tego na dzień, ale to akurat nic dziwnego. Krem pod oczy nie różni się swoją kompozycją składników od kremu na dzień. Właściwie nawet szatę graficzną mają taką samą. Jest mega wydajny, wystarczy niewielka ilość produktu (wielkości główki od szpilki). Konsystencja jest lekka, ale treściwa. Szybko się wchłania. Porządnie wklepany w okolice pod oczami daje efekt lekkiego napięcia. Jeśli nie macie bardzo suchej i wymagającej skóry pod oczami, na pewno się u Was sprawdzi. Nie powoduje podrażniania okolic oczu. Jak podkreśla sam producent mogą go spokojnie używać osoby noszące szkła kontaktowe. Jak widzicie składy wszystkich trzech kremów są naprawdę godne. By to udowodnić weźmy pod uwagę właściwości olei. Jak dany olej działa na cerę? HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL - olej z nasion słonecznika. Emolient tłusty. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry, tworzy na powierzchni naskórka warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z powierzchni skóry (jest to pośrednie działanie nawilżające). Ponadto tworzy wyczuwalny film, który wygładza powierzchnię naskórka. Wykazuje działanie regenerujące naskórek. PRUNUS AMYGDALUS DULCIS OIL - olej ze słodkich migdałów. Emolient tzw. tłusty. Jeśli jest stosowany na skórę w stanie czystym, może być komedogenny, czyli sprzyjać powstawaniu zaskórników. Dobrze radzi sobie z szorstką, napięta skórą i łamliwymi, przesuszonymu włosami. Jak inne oleje roślinne, ceniony jest przede wszystkim za swoje właściwości nawilżające. Odróżnia go mnogość zastosowań i szybka wchłanialność. Za działanie oleju odpowiadają zawarte w nim sole mineralne, proteiny, magnez oraz witaminy z grupy A, E, D, B. PUNICA GRANATUM SEED OIL - olej z pestek granatu o działaniu silnie przeciwutleniającym i wspomagającym odnawianie komórkowe, odżywia i rewitalizuje skórę. Pomocny w walce z trądzikiem różowatym. Zwalcza wolne rodniki, które powodują starzenie się skóry. Substancja ta ma działanie odmładzające, przeciwzmarszczkowe i wygładzające dojrzałą skórę. Ponadto regeneruje uszkodzony naskórek. SIMMONDSIA CHINENSIS SEED OIL - olej jojoba. Emolient tzw. tłusty. Ponieważ nie jest to olej triglicerydowy, nie jest komedogenny - nie powoduje powstawania zaskórników. Posiada ogromne właściwości pielęgnacyjne: wspomaga naturalne funkcjonowanie skóry, przyspiesza jej regenerację, nawilża, natłuszcza, odżywia, spowalnia proces starzenia się, działa immunostymulująco. ORBIGNYA OLEIFERA SEED OIL - olej babassu. Charakteryzuje się działaniem nawilżającym oraz zmiękczającym i poprawia elastyczność skóry. Jako emolient przeciwdziała utracie wilgoci w skórze i wzmacnia jej płaszcz lipidowy. W formie nierozcieńczonej może wykazywać słabe działanie komedogenne, czyli powodować powstawanie zaskórników. PERSEA GRATISSIMA OIL - olej z awokado. Emolient tzw. tłusty. Jeśli jest stosowany na skórę w stanie czystym, może być komedogenny, czyli sprzyjać powstawaniu zaskórników. Łatwo jest wchłaniany przez skórę, wnika w jej głębsze warstwy. Zwany olejem 7 witamin (A-B-D-E-H-K-PP), silnie nawilża, ożywia naskórek, wykazuje dużą zgodność z naturalnymi lipidami skóry, uzupełnia barierę lipidową. Wykazuje działanie regenerujące. Jak mogłyście już zauważyć kremy mają w swoim składzie glicerynę. Gliceryna czasami może nie mieć praktycznie żadnego wpływu na naszą skórę, a czasami jej działanie może być silnie komedogenne (czyli może zapychać pory). W moim jednak przypadku nic takiego nie miało miejsca. Zapach Drugim jak dla mnie małym minusikiem jest ich zapach. Nie spodziewajcie się po kremach cudownego zapachu granatu. Nie każdemu się ten zapach spodoba. Jest bardzo specyficzny. Na szczęście szybko znika ze skóry. Opakowanie Na pochwałę z kolei zasługuje opakowanie. Podoba mnie się jego minimalizm, kolorystyka oraz forma. Opakowanie bardzo higieniczne, typu tubka - zamykana na zatrzask, pozwala kontrolować ilość wydobywanego produktu. W przypadku kremu pod oczy mamy tubeczkę zakręcaną nakrętką. Cena Za cenę ok. 7 zł/szt. otrzymujecie krem na dzień i na noc o pojemności 50 ml oraz krem pod oczy o pojemności 15 ml. W sprzedaży znajdziecie także wersję tych kremów z Dziką Różą przeznaczoną dla cery suchej. Reasumując W mojej ocenie cały ten zestaw jest bardzo udany i jak za tę cenę, warto zajrzeć po te kremy do Lidla. Zwłaszcza, że nie są w jego stałej ofercie. To ich największa wada!😉 Teraz można dostać je za połowę ceny, ponieważ są wyprzedawane. Zachęcam do spróbowania. Za 3 zł nie ma się, co nawet zastanawiać. Ja spróbowałam i w ogólnym rozrachunku nie żałuję zakupu. Żałuję jedynie, że Cien Nature nie wypuścił do sprzedaży kremów przeznaczonych do skóry tłustej i mieszanej, ponieważ nie do końca kremy z granatem pasują do mojej cery. Bardzo podoba mi się naturalny skład tych kremów, ale w przypadku kremu na dzień bardzo szybko moja cera zaczyna się świecić. Gdyby nie to krem byłby ideałem dostępnym za grosze. A tak idealnie spisze się u osób z cerą normalną, wrażliwą i suchą. Jedynie krem pod oczy nada się dla wszystkich typów skóry. A tak po zdenkowaniu tej serii kremów chyba znowu powrócę do mojego ukochanego żel-kremu z Avon z linii Nutra Effect. Dajcie znać co myślicie o tego typu kosmetykach z sieciówek? Używacie, czy omijacie szerokim łukiem? Czekam na Wasze komentarze!😉 Przypominam, że znajdziecie mnie też na Instagramie i Facebooku. Zachęcam do obserwacji moich Social Media. 😊 Buziaki 😘, Nati

krem z lidla q10